Dziś kuszę Was mini wersją popularnego Banoffee pie, czyli deseru, w którego skład wchodzą pokruszone ciasteczka z masłem, warstwa karmelu, banany, bita śmietana, a wierzch pokryty jest startą czekoladą bądź oprószony kakao, zaś całość wykonuje się w dużej tortownicy. Ja postanowiłam przygotować tartaletki, bo według mnie prezentują się bardziej estetycznie :) By nie było zbyt banalnie, zrezygnowałam z pokruszonych ciasteczek na rzecz kruchego ciasta :) Z karmelem już poszłam na łatwiznę, choć nie całkiem, bo zamiast użyc gotowej masy kajmakowej, bawiłam sie w dwugodzinne gotowanie słodzonego mleka skondesowanego :) Dziwnym trafem z całej puszki pozostało mi jakieś 3/4... W kuchni znalazłam jednak dowód zbrodni - ubrudzoną łyżeczkę! :)
Składniki na spód (na 4 duże tartaletki):
200 g mąki
100 g zimnego masła
2 łyżki cukru pudru
1 żółtko
1-2 łyżki zimnej wody
Oraz:
2 duże banany
1 łyżka soku z cytryny
1 mała puszka gotowej masy kajmakowej lub mleka skondensowanego słodzonego (można użyć mniej, wg uznania)*
200 g śmietany 30 lub 36 proc.
1 łyżka cukru pudru
4 kostki gorzkiej czekolady
* użyłam puszki mleka skondensowanego, ugotowanego dzień wcześniej ok. 2 h w wodzie (o masie 397 g).
Mąkę i cukier puder przesiewamy, dodajemy pokrojone na mniejsze kawałki zimne masło i całość siekamy nożem. Dodajemy żółtko oraz wodę i wszystko sprawnie zagniatamy, formując kulkę. Owijamy ją folią i wkładamy na ok. 45 min. do lodówki. Po upływie wskazanego czasu, ciasto rozwałkowujemy na stolnicy, opruszonej mąką i przenosimy na foremki, odcinając niepotrzebne brzegi nożem lub wałkiem. Na wierzch ciasta kładziemy papier do pieczenia, a następnie wysypujemy kulki ceramiczne bądź ryż albo fasolę, by obciążyć ciasto. Wstawiamy na 10 minut do piekarnika nagrzanego do temp. 190 stopni i wstępnie podpiekamy. Ściągamy papier do pieczenia z kulkami ceramicznymi badź ryżem albo fasolą i pieczemy tartaletki jeszcze przez ok. 10 min. (do zarumienienia). Odstawiamy do całkowitego ostygnięcia.
Banany kroimy na plasterki i polewamy sokiem z cytryny. Gorzką czekoladę siekamy nożem bądź ścieramy na tarce. Schłodzoną śmietanę ubijamy na sztywno, pod koniec dodając łyżkę cukru pudru. Na tartaletki wykładamy kolejno warstwy - kajmak, banany, śmietana, a na koniec czekolada. Deser podajemy schłodzony. Smacznego! :)
Boskie!
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł,aby zrobić z dużego małe.
Pozdrawiam!
Dziękuję ;)
UsuńBardzo ładne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ;)
Usuńwygląda niesamowicie! i pewnie też tak smakuje :)
OdpowiedzUsuńSmakuje, smakuje! ;) Dzięki ;)
UsuńMniami, uwielbiam ten deser :) W takiej mini formie prezentuje się jeszcze bardziej zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam ;) Kajmak, banany... Pycha! ;) Najgorsze tylko są potem wyrzuty sumienia, stąd mini wersja jest chyba lepsza pod tym względem ;)
UsuńKoocham!
OdpowiedzUsuńCzasem właśnie takiej kombinacji smaków mi potrzeba. Ślicznie Ci wyszły! Co do kajmaku to u mnie w domu zawsze znajdzie się ktoś kto ukradkiem wyje parę łyżek masy bez mojej wiedzy- wliczyłam to w straty :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie ;) Kajmak wyjadany prosto z puszki smakuje najwyraźniej najlepiej ;)
UsuńOch, bardzo szeroko się do nich uśmiecham :D
OdpowiedzUsuńZaglądam z rewizytą i się nie mogę nadziwić: skąd się biorą tacy utalentowani młodzi ludzie? Wszystko na blogu wygląda bardzo apetycznie...
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak przyjemny komentarz :) Jest mi niesamowicie miło! :)
Usuńmuszą być przepyszne!Dziękujemy za zdjęcie i zapraszamy do wiosennego konkursu :) Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńLooks Delicious :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przygotować Banoffe. Aż mi ślinka cieknie na myśl o takiej słodkości :)
OdpowiedzUsuńWarto się w końcu skusić ;)
UsuńCudne, tez jeszcze nie próbowałam tego ciasta, bo do tej pory banany raczej omijałam szerokim łukiem. Teraz zaczęłam je spożywać w formie koktajlów po treningu i nawet, nawet mi posmakowały, więc teraz czeka bananoffe pie :)
OdpowiedzUsuń