Wczoraj w siedzibie Agory odbyła się czwarta edycja konferencji dla blogerów kulinarnych - Food Blogger Fest. Dzięki organizatorom mogliśmy posłuchać wykładów m.in. Piotra Ogińskiego, Marty Gessler, Konrada Traczyka czy Marty Dymek. Poza tym wszechobecna była czekolada, kawa, kolorowe sałatki i inne pyszności. Czego chcieć więcej? :)
By udać się do Warszawy, musieliśmy wyruszyć z Gdańska o 4:30. Nie było łatwo wstać z łóżka, ale ostatecznie udało się i po ponad pięciu godzinach byliśmy "już" na miejscu. Zgodnie z planem na początku mogliśmy usłyszeć bardzo spontaniczną wypowiedź Piotrka Ogińskiego z Kocham Gotować na temat tego, jak radzić sobie z hejtem na naszych blogach. Może niczego odkrywczego się nie dowiedzieliśmy (chociaż z drugiej strony - co można powiedzieć ciekawego o hejterach?), ale było wesoło :)
Dla mnie najbardziej inspirująca okazała się opowieść właścieli Meat Love. Bardzo konkretna prezentacja, potwierdzająca to, jak bardzo ważny jest sam pomysł na kulinarny biznes (pamiętajcie, by nigdy nie robić knajpy na sześć stolików :)). W Meat Love możecie spróbować np. długo pieczonej łopatki wieprzowej na gofrach z syropem klonowym czy wyszukanych kanapek, które są ich specjalnością. W ich ofercie znalazły się nawet lody bekonowe. Zostali docenieni przez Macieja Nowaka, dzięki któremu zyskali duży rozgłos. Gdy będę w Warszawie na dłużej, na pewno do nich zajrzę.
Dzięki firmie Wedel każdy z uczestników otrzymał czekoladę z indywidualnym napisem, wykonanym przez pracowników firmy. Niżej na zdjęciu widzicie klawiaturę, wykonaną też z czekolady - robi wrażenie :) Podczas przerw albo mniej interesujących dla nas wystąpień, mogliśmy, oprócz czekoladowych pyszności, skosztować też m.in. przeróżnych kaw Nespresso, skomponowanych przez nas sałatek z dodatkiem smakowego oleju od firmy Kujawski czy burgerów od Meet Meat.
Po wystąpieniach wszystkich prelegentów, blogerzy mieli możliwość uczestniczenia w warsztatach fotograficznych, kawowych oraz z zarządzania kanałem na YouTube. I tu minus w stronę organizatorów. Zapisałam się na warsztaty fotograficzne. W czwartek mieliśmy otrzymać szczegóły dot. m.in. godziny. Maile nie zostały ostatecznie wysłane, ale na stronie wydarzenia na Facebooku wyczytałam, że fotograficzne mają odbyć się w czasie konferencji, a pozostałe po niej. Kupiłam więc bilety powrotne na odpowiednią godzinę, by jeszcze o znośnej porze wrócić do Gdańska. Okazało się jednak, że warsztaty fotograficzne również odbyły się po konferencji, która dodatkowo znacząco się przedłużyła. Niestety, na warsztatach byłam przez jakieś 10 minut... Szkoda, bo zapowiadały się obiecująco.
Ps. Jeśli byliście na warsztatach fotograficznych od początku do końca, proszę napiszcie, że były beznadziejne i nic nie straciłam :))
Kurka... szkoda, że mnie to Meat Love ominęło ;) i szkoda, że Cię nie rozpoznałam! :P
OdpowiedzUsuńŻałuj, bo naprawdę to była bardzo interesująca opowieść ;) I wzajemnie - również żałuję! :)
UsuńJa rownież na warsztatach spędziłam 10 minut przez poślizg :/ Miło było Cię poznać na żywo :)
OdpowiedzUsuńTo widzę obie miałyśmy pecha, że przełożyli te warsztaty :( Mi również było bardzo miło ;)
UsuńWielka szkoda... Też miałam pociąg, sama wiesz.... :(
Usuń