Nasze wakacje w Pradze, jak zresztą każdy urlop, minęły stanowczo zbyt szybko. Całe szczęście, mimo nieprzychylnych prognoz przed wyjazdem, pogoda nam dopisała (padało tylko pół dnia) i mogliśmy z przyjemnością spacerować po urokliwych uliczkach tego miasta. Naprawdę nie sądziłam, że stolica Czech jest aż tak piękna!
W związku z tym, że na podbój Pragi ruszaliśmy z północy Polski i czekała nas długa podróż, postanowiliśmy po drodze zahaczyć o Wrocław, by podzielić trasę na dwa odcinki. Dzięki Waszym poradom na Facebooku (dziękuję raz jeszcze!) zjedliśmy m.in. przepyszne lody w Polish Lody. Razem z Piotrkiem zgodnie stwierdziliśmy, że nie jedliśmy nigdy wcześniej tak pysznego sorbetu truskawkowego. Nic dziwnego, że o godz. 21 była tam wciąż duża kolejka. Największe wrażenie we Wrocławiu zrobił na nas wjazd nocą na 49 piętro Sky Tower. Widok był niesamowity!
Po dwóch dniach spędzonych na poszukiwaniu uroczych krasnali na wrocławskiej starówce (Piotrek znalazł ich więcej i muszę postawić mu lody), udaliśmy się do Pragi. Hotel, który zarezerwowaliśmy przez booking.com okazał się świetnym wyborem. Royal Court Hotel mieści się w pięknym, odrestaurowanym budynku dworu królewskiego z XIX wieku, a dojście do stacji metra I.P. Pavlova zajmuje zaledwie kilka minut. Sam spacer do placu Wacława to jakieś 20 minut. Ostatniego dnia naszego pobytu na recepcji trafiła nam się nawet Polka. Ku mojemu zaskoczeniu, w naszym pokoju jako zasłonki powieszony był... "mój" materiał imitujący deski, który często wykorzystuję jako tło do zdjęć. Musielibyście zobaczyć moją minę - czułam się prawie jak w domu :) Jeśli wybieracie się w najbliższym czasie do stolicy Czech, szczerze polecam Wam to miejsce na nocleg.
Prawda, że znajomy materiał? ;)
Przed wyjazdem do Pragi nie sądziłam, że ma w sobie aż tyle uroku. Piotrek miał okazję być tu kilka razy będąc dzieckiem, ale nic z tych podróży już nie pamiętał. Pozostała więc nam mapa i moje zapiski. W Pradze naprawdę na początku można się zgubić. Zdarzyło nam się szukać lokalu, jak nam się wydawało, na ul. Vladislavova. Okazało się, że poszukiwaliśmy jednak ul. Vratislavova i głodni musieliśmy znaleźć na szybko coś innego. Po dwóch dniach chodziliśmy jednak już bez mapy (tzn. Piotrek, ja sama nadal nigdzie bym nie trafiła).
Jeśli chodzi o zabytki i atrakcje, co najbardziej podobało nam się w Pradze? Na pewno niezapomniany widok z 70-metrowej wieży Ratusza Starego Miasta (na którą można wjechać windą). Główne zdjęcie tego wpisu zrobiłam właśnie tam. Warto wejść też na młodszą siostrę wieży Eiffla - wieżę Petrin. Na samo wzgórze możemy wjechać kolejką linowo-terenową (obowiązuje taki sam bilet jak na metro). Z wieży polecam już zejść pieszo i podziwiać wspaniałą panoramę Pragi bez tłumów, które są np. na Zamku Praskim. Duże wrażenie zrobiła na nas też przepiękna gotycka katedra św. Wita, a także intrygujące, kontrowersyjne rzeźby Davida Cernego.
Warto też przejść się na słynny most Karola nocą. Nie myślcie jednak, że wówczas będzie mniej turystów niż w dzień. Naszym zdaniem było ich wtedy jeszcze więcej. Widoki jednak wynagrodzą nam spacerowanie w tłoku. Nasze największe turystyczne rozczarowanie? Zdecydowanie popularna Złota uliczka. Bardzo żałowaliśmy, że skusiliśmy się, by kupić bilet wstępu. Zero uroku, dużo ludzi i na dodatek ustawione rusztowanie z prawej strony. Trzy kroki i byliśmy na końcu uliczki. Naszym zdaniem można spokojnie odpuścić sobie to miejsce.
Warto też przejść się na słynny most Karola nocą. Nie myślcie jednak, że wówczas będzie mniej turystów niż w dzień. Naszym zdaniem było ich wtedy jeszcze więcej. Widoki jednak wynagrodzą nam spacerowanie w tłoku. Nasze największe turystyczne rozczarowanie? Zdecydowanie popularna Złota uliczka. Bardzo żałowaliśmy, że skusiliśmy się, by kupić bilet wstępu. Zero uroku, dużo ludzi i na dodatek ustawione rusztowanie z prawej strony. Trzy kroki i byliśmy na końcu uliczki. Naszym zdaniem można spokojnie odpuścić sobie to miejsce.
Mówisz czeska kuchnia, myślisz knedliki! Pierwszy raz czeskiej kuchni w Pradze spróbowaliśmy w restauracji U Parlamentu, znajdującej się obok stacji metra Staromestska. Zamówiliśmy m.in. popularny gulasz z knedlami drożdżowymi, a na deser knedliki z owocami. Owocowe knedle to była poezja (zdjęcie knedlików znajdziecie na moim Instagramie). Sam lokal typowo czeski, było w nim dość głośno. Dużym plusem była miła i sprawna obsługa. Wróciliśmy tu następnego dnia, gdy głodni pomyliliśmy ulice, o czym pisałam już wyże.
U Parlamentu, Valentinska 8
Gdy mieliśmy już nieco dość typowej czeskiej kuchni, udaliśmy się do Mistral Cafe (też obok stacji metra Staromestska, naprzeciwko restauracji U Parlamentu). Ja skusiłam się na sałatkę, Piotrek pozostał wierny knedlikom. Tym razem w ich towarzystwie polędwica wołowa, żurawina i kremowy sos. Zamówiliśmy też przepyszną cytrynowo-miętową lemoniadę. Lokal naszym zdaniem godny polecenia. Chwilę trzeba było czekać, by zwolniło się jakieś miejsce (dużo również było rezerwacji), co też dobrze o nim świadczy. Wybaczcie za zdjęcia zrobione na szybko telefonem, ale... byliśmy głodni :)
Mistral Cafe, Valentinska 1
Będąc w Pradze musiałam skosztować też tradycyjnego smażonego sera. Podany został z frytkami i sosem majonezowym. Po tym posiłku nie czułam się zbyt dobrze. Nic jednak w tym dziwnego - zbyt zdrowe i lekkie to nie było. Oczywiście w Czechach trzeba też koniecznie napić się piwa. Choć nie lubię klasycznego, dwa łyki wzięłam ;)
U Betlemske kaple, U Betlemske kaple 251/2
By złapać oddech i chwilę odpocząć, udawaliśmy się na kawę i coś słodkiego do Bakeshopu, często polecanego w sieci. Faktycznie, kawę mają przepyszną i delikatną, idealną dla mnie. Poza tym ogromny wybór ciast, babeczek, makaroników i innych wypieków. Byliśmy tu dwa razy. W środku dnia jest tu niezwykle tłoczno i zdecydowanie polecamy wybrać się do tego miejsca wieczorem.
Jako miłośnicy czekolady udaliśmy się też do czekoladowego sklepiku na ul. Celetnej. Znajduje się tu również małe muzeum czekolady. Kupiliśmy orzechy brazylijskie w mlecznej czekoladzie, truskawki w białej i ruszyliśmy dalej. Skusiliśmy się też na słodkie, drożdżowe ciasto, pochodzące ze Słowacji, czyli trdelnik. Jest bardzo popularne w Czechach, choć mieliśmy też okazję spróbować go nad polskim morzem. W Pradze smakowało nam najlepiej.
Kawa i ciasta - Bakeshopu (Kozi 1), trdelnik z budki na placu Wacława
Viva Praha, Celetna 10
A jak Wam podoba się Praga i czeska kuchnia?
Mi marzy się powrót do stolicy Czech w zimę. Może kiedyś się uda?
Sama byłam w Pradze kilka lat temu i niewiele już pamiętam z tego szalonego zwiedzania. :) Po twoim wpisie mam ochotę wybrać się tam ponownie. :)
OdpowiedzUsuńPraga ma tyle miejsc wartych zobaczenia, że określenie "szalone zwiedzanie" jak najbardziej kojarzy mi się z tym miejscem ;) Wieczorem aż nogi bolą od chodzenia :)
UsuńPraga jest przepiękna! Choć na moście Karola trzeba przeciskać się przez tłumy, to rzeczywiście warto wybrać się na niego nocą, wrażenia niesamowite! Aż mi przypomniałaś mój szybki pobyt w Pradze, fajnie jest na zdjęciach odnaleźć drogi, którymi również hasałam :)
OdpowiedzUsuńSuper, że wyjazd się udał! Ja również podzielam opinię, że Praga jest piękna, z resztą Wrocław również :)
OdpowiedzUsuńta slodka rurka jest przepyszna! jadlam ja w gdansku na skm politechnika :)
OdpowiedzUsuńAch, magia, nic dodać nic ująć... Choć z deczka przymknę oko na 10 przykazanie, obwieszczam że zazdroszczę niesamowicie! A zdjęcia cud-miód, smakowita przygoda :)
OdpowiedzUsuńHaha, dziękuję ;)
Usuńwspaniale tam! rok temu miałam jechać, ale coś nie wyszło - jednak z całą pewnością Praga dalej jest na mojej liście 'do zwiedzenia' :)
OdpowiedzUsuńtak pysznie, tak klimatycznie - czego chcieć więcej? :)
Nie zwlekaj i koniecznie się tam wybierz ;) Wiem czego chcieć więcej - dłuższego urlopu! :) Te kilka dni to stanowczo za mało ;)
UsuńAch, każdy zakątek Pragi jest boski, cudowny i wart schrupania :D
OdpowiedzUsuńMnie Praga jakoś nie ujęła szczególnie. Dużo ludzi, dużo za dużo, moje serce należy całkowicie do Bratysławy ;) Aczkolwiek zdjęcia zachwycające
OdpowiedzUsuńTo prawda, te tłumy czasami irytują... To chyba jedyny minus Pragi. Dziękuję :)
UsuńMy do Wrocławia w następnym tygodniu na 4 dni śmigamy i myślimy czy nie wpaść do Pragi bo to już będzie blisko:)
OdpowiedzUsuń